wtorek, 20 września 2011


Zderzak i dwie tradycje

Marta Tarabuła
W tej samej chwili, w której sztuka zaczyna służyć wyłącznie wyrażaniu poglądów, przestaje być sztuką, a zmienia się w ideologiczną deklarację
Pisarze do piór! Studenci do nauki! Pasta do zębów! - pisał Sławomir Mrożek, parodiując hasła z pierwszych stron gazet w pamiętnym roku 1968. Echo podobnej jak wówczas tęsknoty - niech wreszcie zapanuje porządek! - słychać w polemikach Karola Sienkiewicza i Piotra Kosiewskiego z moim artykułem" Socrealizm nad laguną ". Krytycy do gazet! Marszandzi do galerii! Jeśli wygłaszają poglądy na forum publicznym - wiadomo, robią to tylko po to, by zachwalać swój towar... Jako właścicielka galerii Zderzak zrobiłabym znacznie lepiej, gdybym trzymała się zasady "nie mówię, nie widzę, nie słyszę". Jedynie Dorota Jarecka , zamiast stanąć jak koledzy na straży porządku, podjęła w swojej polemice temat sztuki i stanu dzisiejszej krytyki. Skoro Zderzak został wywołany do tablicy, jestem winna czytelnikom kilka informacji. Jeśli swym charakterem Zderzak odbiega od innych galerii w kraju, to prawdopodobnie dlatego, że pochodzi z innych czasów: inne były przyczyny, dla których ta galeria powstała, i inne wartości ją ukształtowały.

Zderzak i prawo głosu

W latach 80. - które dziś wydają się nam równie dalekie jak średniowiecze i gdy scena artystyczna w kraju podzieliła się według zasady "my" i "oni" - sam udział w wystawach po jednej lub drugiej stronie barykady był wyborem politycznym. Wystawiać w bojkotowanej przez większość Zachęcie czy pod patronatem Kościoła? Często wartości "moralnie słuszne" przeważały nad artystycznymi, a sztuka przykościelna znalazła się w pułapce "prostego komunikatu". W istocie spór toczył się jednak nie o sztukę, lecz o poglądy; wolność artysty ustąpiła miejsca obywatelskim obowiązkom.

Jedną z odpowiedzi na tę sytuację był Zderzak, galeria w sensie politycznym "podziemna" - a zarazem miejsce całkowicie prywatne. Niezależne od reżimowej cenzury i od instytucji - wszystko jedno, państwowych czy kościelnych. Przestrzeń wolności dla artystów - niezbyt duża, jakieś 30 m kw. w Krakowie na Dębnikach. Tutaj w tych naznaczonych polityką czasach spór między "czerwonym" a "czarnym" został uchylony; spierano się o poglądy na sztukę, a kryterium wyboru była jakość artystyczna.

Nie znaczy to wcale, że pokazywane w Zderzaku prace stroniły od politycznych tematów; przeciwnie - wielu z nich nie przepuściłaby ówczesna cenzura. Istotne było to, że mówiły językiem sztuki, a nie propagandy. Zresztą impulsem do założenia galerii było właśnie dzieło sztuki: wielki papier Marka Sobczyka i Jarosława Modzelewskiego pod dziwnym tytułem "Próba ołówka albo modlitwa niemieckiego księdza", który zobaczyłam na jednej z przykościelnych wystaw w roku 1984.

Niezależność, rys indywidualistyczny i przekonanie, że poczucie wolności jest warunkiem sine qua non sztuki - z takim bagażem Zderzak wszedł w okres zmian politycznych roku 1989 i nie skorzystał z okazji, by przekształcić się w instytucję publiczną. "Publiczne instytucje - przypomnę słowa jednego z moich polemistów - nie są po to, by tworzyć przestrzeń wolności dla artystów". Właśnie dlatego Zderzak pozostał instytucją prywatną.

Dwie tradycje

W powojennej sztuce polskiej współistnieją ze sobą - niesymetrycznie - dwie tradycje. Pierwsza jest dobrze rozpoznana i opisana - ma swoich wyznawców, egzegetów, instytucje. Jest to tradycja "nowoczesności", niegdyś związana z etosem awangardy. Patronem - i ikoną zarazem - tej tradycji jest Władysław Strzemiński. W czasach PRL-u było to dobro eksportowe, a centrum dowodzenia - zlokalizowane wówczas w Muzeum Sztuki w Łodzi - przez całe lata dbało, by przekaz, który wysyłamy w świat, był jasny i czytelny za granicą: awangarda - konstruktywizm - rozum - postęp.

Tradycja ta była wygodna o tyle, że - wraz z osobami Strzemińskiego i Kobro - przenosiła historię przedwojennej awangardy wprost w lata 60., szerokim łukiem omijając socrealizm i jego upiory. Dziś dodano do tej tradycji pojęcie "gry", uosobione w sztuce Edwarda Krasińskiego. Centralną instytucją tradycji neoawangardowej stało się Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, które za rok zerowy uważa rok 1989 - początek demokracji w Europie Wschodniej.

Tradycja druga bierze swój początek w miejscu, które pierwsza omija - w okresie socrealizmu właśnie; lub w czasach, które pomija - czasach Solidarności. Jest to tradycja ciemna, egzystencjalna: to dzieje trudnych, często tragicznych wyborów, osobistych zmagań z historią, poszukiwania prawdy o własnym losie i zakorzenieniu w świecie. Jej patronem jest Andrzej Wróblewski. Nad tą tradycją, w najgłębszym sensie romantyczną, duchową, pracuje od lat galeria Zderzak, starając się ją rozpoznać, opisać, odzyskać. Od czasu wystawy i książki "Andrzej Wróblewski nieznany" (1993) aż do wystawy i książki "Jurry. Powrót artysty" (2010) galeria świadomie reprezentuje tę tradycję. Dlatego artyści, którzy debiutują w Zderzaku, nie tylko "wchodzą na rynek", jak twierdzą nasi specjaliści od gry i strategii, ale wchodzą także w krąg jednej z wielkich narracji.

Socrealizm - pisał Andrzej Turowski - "był to system dostatecznie sprzeczny, aby skutecznie (...) rozrywać związki znaczeniowe rządzące obrazami". Tradycja, o której mowa, pracuje nad przywróceniem artyście autonomii i zerwanych wówczas związków znaczeniowych. To "Jan Michalski - przypomina Dorota Jarecka - główny krytyk galerii, potrafił wydobyć realistyczne obrazy Wróblewskiego spod odium socrealizmu". To właśnie do Wróblewskiego, który "wybrał całkowitą bezpośredniość w dawaniu świadectwa przez malarstwo", nawiązywała w latach 80. Gruppa, biorąc w nawias doświadczenia awangard, by odnowić w Polsce tradycję malarstwa figuratywnego. Na końcu tej linii znajdziemy twórczość Maciejowskiego, Sasnala i wielu młodszych artystów.

Jest w tej tradycji ważny wątek conradowski, wiążący poczucie odpowiedzialności moralnej z odpowiedzialnością artystyczną - obu rozumianych w kategoriach "paru bardzo prostych zasad". Jedną z nich jest wierność. Sztuka to dla Conrada "wysiłek dążący do wymierzenia najwyższej sprawiedliwości widzialnemu światu poprzez wydobycie na jaw prawdy (...)". Pod tymi słowami mógłby podpisać się także Jurry Zieliński, autor wizualnych metafor komentujących rzeczywistość PRL w sposób tak bezkompromisowy, że na całe lata musiał zniknąć ze sceny. Zamiast uniwersalizmu tradycja ta poszukuje zakorzenienia; pozbawiona zaplecza doktrynalnego, nieuznająca dogmatów przynosi raczej ideę krytycznej obserwacji rzeczywistości własnej kultury i historii.

Tak myślał Jurry i od tego zaczynała Gruppa. W roku 1985 pisał Modzelewski: "Znam paru ludzi, którzy pętają się po świecie z furą desek obciągniętych płótnem, szukając najlepszego miejsca, żeby to zrzucić i coś na tym namalować. Coś, co potwierdzałoby, że znaleźli się pod właściwym adresem. (...) Formalnie ojczyzną tych ludzi jest Polska, kraj zamieszany w dwie przeciwne strony świata: wschód i zachód. Z tych to pierwiastków zbudowane sa ich dusza i ciało. (...) Na razie jednak obowiązujące dla nich wydaje się pytanie o jakość, którą można by nazwać piątą stroną świata".

Na tym - w największym skrócie - polega druga ze wspomnianych tu tradycji. Niewiele o niej dotąd pisano; nie leży w polu widzenia instytucji publicznych, nie jest wygodna dla władzy i słabo pasuje do założeń dzisiejszej polityki kulturalnej. A jednak widać ją dobrze, jeśli patrzy się na historię galerii Zderzak bez uprzedzeń. W "Tygodniku Powszechnym", pisząc o wystawie "Powrót Jurry'ego", Agnieszka Sabor zauważyła: "Swoim ostatnim projektem krakowska galeria Zderzak potwierdza swoją rolę w odkrywaniu, nazywaniu i katalogowaniu bardzo ważnego nurtu w powojennej sztuce polskiej, biegnącego od Andrzeja Wróblewskiego, poprzez Jerzego Ryszarda Zielińskiego, Gruppę aż do Sasnala. (...) To wydarzenie: do historii najnowszej sztuki polskiej dopisany zostaje właśnie kolejny ważny akapit".

Zmierzch polityki (kulturalnej)

Wiele nieporozumień narosło w naszej dyskusji w kwestii związków między sztuką a polityką. Nie chodzi oczywiście o to, by sztuka miała być ucieczką od rzeczywistości w rejony czystej formy. Nie chodzi też o powracający w studenckich dyskusjach spór między "zaangażowaniem" a "bezcelowością" sztuki. Jak przypomniała Dorota Jarecka, Ranciere zdołał uchylić ten spór. Pisał, cytując Adorna: "Społeczna funkcja sztuki polega na tym, że sztuka jej nie posiada".

Nie pełni także - w sposób bezpośredni - funkcji politycznych, społecznych ani dydaktycznych. Można oczywiście spróbować jej je narzucić odgórnym dekretem (historia zna takie przypadki), lecz wtedy wywinie się jak piskorz; jeśli się podda, to zmieni się w produkt kulturowy, który - czasem nawet całkiem zręcznie - uprawia mimikrę: stosuje formy i strategie właściwe sztuce, ale nią nie jest. Jak to możliwe? Na tym polega sekret sztuki właśnie. Andrzej Wróblewski dokładał wszelkich starań, żeby namalować obraz działający jednoznacznie, skutecznie i optymistycznie - zgodnie z doktryną "pomagający odróżnić dobro od zła". Powstało dzieło sztuki - "Dwie mężatki" (1949). Głoszenie socrealistycznych prawd lepiej szło mu na piśmie. A Helena i Juliusz Krajewscy? Obrazy jak spod sztancy, modelowe "produkty kulturowe" epoki socrealizmu, na które dziś trudno patrzeć.

W tej samej chwili, w której sztuka zaczyna służyć wyłącznie wyrażaniu p o g l ą d ó w - przestaje być sztuką, a zmienia się w ideologiczną deklarację. Sztuka swą polityczność wyraża inaczej; rządzi się własnymi prawami i nie głosi prawd wprost, jak z ambony. Nie znaczy to, że nie porusza tematów politycznych; mówi o nich jednak przy pomocy formy - a jest to język inny niż ten z codziennej gazety.

Porządek sztuki jest porządkiem estetycznym. Jeśli przekaz byłby tak prosty, że można byłoby go streścić w kilku słowach, to po co artyści mieliby nadawać mu kształt wizualny? Sztuka jest elitarna, indywidualistyczna i nie ma w niej miejsca na relatywizm - albo jest, albo jej nie ma. Istotą jej wypowiedzi jest dystans, a nie metoda "kawa na ławę".

Dlatego nie sądzę, by epidemia politycznej poprawności miała jej specjalnie zaszkodzić; już teraz zresztą widać jej zmierzch. Najmłodsze pokolenie w nosie ma ideologie i związki z rzeczywistością; nowi surrealiści - Kowalski, Ziółkowski, Czycz - wyrzekli się jednoznacznego przekazu i przestali nas pouczać. Może niepokój, czytelny w wypowiedziach naszych polityków kulturalnych, którzy odpowiadają za polski pawilon w Wenecji, wynika także z niepewności co do kierunku zmian? Może czują, że sztuka wymyka im się z rąk?
Źródło: Gazeta Wyborcza


wtorek, 26 lipca 2011

Cd..twórczość Jurrego





Jurry lubił prowokację. W ramach obranego zdecydowanie kierunku tworzył obrazy operujące prostym znakiem i plakatowym skrótem. Dominowały mocne kolory i jednolite płaszczyzny, przez co odbiór był czytelny, choć raczej symboliczny niż jednoznaczny. 
Na uwagę zasługuję przede wszystkim jego malarstwo zaangażowane. Na jednym z obrazów widzimy XXX (30 lat PRL), które zasznurowały biało-czerwone usta, tak Jurry krytykował komunę. Ale nie oszczędzał także propagandy, cenzury, elit politycznych i sowietyzacji społeczeństwa.








czwartek, 14 lipca 2011

Znaczenie koloru zielonego

Autorem artykułu jest Tomek Urban


Zielony to barwa powstała poprzez połączenie dwóch kolorów żółtego i niebieskiego. Dociekając znaczenia barwy zielonej, warto zauważyć jej silne powiązanie z porami roku.

Zielony to barwa powstała poprzez połączenie dwóch kolorów żółtego i niebieskiego. Dociekając znaczenia barwy zielonej, warto zauważyć jej silne powiązanie z porami roku. Po zimie, gdy dookoła biało, szaro i czarno, następuje okres kiedy nagle wszystko dookoła się zieleni. Dzięki temu powiązaniu można zieleń uznać za kolor życia (zielony chlorofil daje życie). Zieleń to także kolor  młodości (po zieleni następuje starość - jesień).


Zieleń jest także uznawana za kolor harmonii z naturą, jest kolorem nadziei, szczęścia i wolności. Zielony kolor ma tez flaga esperanto, i można powiedzieć jest on kolorem esperantystów (nazwa esperanto znaczy tyle co mieć nadzieję).


Kiedyś w średniowieczu zieleń była uważana za kolor śmierci... bano się jej. Dziś już mało kto o tym znaczeniu pamięta. Pamiętamy natomiast o zielonej koniczynie, jako symbolu dobrego losu. Warto tu zwrócić uwagę, że zielone są stoły w kasynach jak i stoły bilardowe. Jak i zielone są (a przynajmniej były dolary).


Zieleń ma podobno bardzo kojący wpływ na układ nerwowy działa relaksacyjne i antystresowo. Na zielono często pomalowane są wnętrza w szpitalach, szkołach czy halach fabrycznych, zmniejszając tym samym stres osób tam przebywających. Przebywanie wśród zieleni, zwłaszcza jeśli są to łąki i lasy reguluje siły witalne...


Kolorem uzupełniającym do zieleni jest w dużej części czerwony. Łącząc te dwie barwy doskonale uwydatniamy wzajemne barwy.


---
   
Autor Tomek Urban, zaprasza do swojego sklepu z biżuterią, gdzie możesz kupić zielone kolczyki.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Naucz się rysować..

Autorem artykułu jest Paweł Sygnowski


Artykuł, to recenzja jednej z najpopularniejszych książek dostępnych na polskim rynku dotyczącej nauki sztuki rysowania.
Właśnie zakończyłem lekturę książki pani Betty Edwards pt. “Rysunek odkryj talent dzięki prawej półkuli mózgu”.

W zapowiedzi autorka obiecuje, że już po kilku dniach ćwiczeń każdy, kto umie pisać, wykona swój własny, realistyczny autoportret.

Osobiście znam całą masę bardzo inteligentnych i utalentowanych ludzi, którzy kompletnie nie potrafią rysować, a ich rysunki przypominają raczej radosną twórczość kilkuletniego dziecka, niż to, co rozumiemy pod pojęciem rysunku. Sam także nie zaliczam się (niestety) do wyjątków.

Po wnikliwej lekturze i przerobieniu proponowanych przez autorkę ćwiczeń, mogę stwierdzić z ręką na sercu, że rysować każdy z nas - tak naprawdę - potrafi, a główna trudność w tym, że nam się tak nie wydaje, to fakt, że nie potrafimy patrzeć we właściwy sposób.

Bardzo cenne wprowadzenie do tematyki zawierające omówienie roli oraz sposobu funkcjonowania prawej oraz lewej półkuli mózgu, pozwala wysnuć hipotezę, że u większości osób lewa półkula tak bardzo dominuje, że zakłóca, a wręcz nawet uniemożliwia właściwie funkcjonowanie prawej półkuli mózgu, co znajduje swoje odzwierciedlenie w tym, że tak mało z nas potrafi rysować.

Mówiąc inaczej lewa półkula przejmuje te zadania, za które odpowiedzialna jest prawa półkula i w efekcie zabierając się za rysowanie, albo wychodzą nam zwykłe gryzmoły (przez innych nazywane ekspresją w sztuce), albo to samo, co spotkamy na rysunkach kilkuletniego dziecka.

Rysowanie, to domena prawej półkuli i jako taka składa się ona na wiele umiejętności, których opanowanie pozwoli nam realistycznie rysować, a to właśnie większość z nas rozumie pod pojęciem rysowania. Nie zmienia to faktu, że najważniejsza jest umiejętność odpowiedniego patrzenia, gdyż prawdopodobnie nie robimy tego właściwie, a to wielki błąd.

Jak to można sprawdzić? Wyobraź sobie, że chcesz narysować portret jakieś znanej Ci osoby. Skoncentruj się na głowie portrety, a dokładniej rzecz biorąc na tym w jakim miejscu narysujesz na tej głowie oczy swojego modela. W 99% przypadkach oczy zostaną narysowane mniej więcej w odległości 1/3 długości całej głowy, licząc od jej czubka. I to jest wielki błąd, spowodowany brakiem umiejętności patrzenia. W istocie nasze oczy leżą w połowie długości naszej głowy, tj. tama sama jest odległość od nich do czubka głowy, jak i do podróbka.

Kolejny dowód na to, że dominacja lewej półkuli wywołuje w nas nieumiejętność patrzenia, a co za tym idzie potrafi nas skutecznie oszukać, jest następujący:

- narysuj na czystej kartce papieru okrąg z czarną kropką pośrodku.
- cały okrąg pokoloruj na czerwono.
- wpatruj się w czarną kropkę przez ponad minutę.
- po tym czasie przenieś wzrok z czarnej kropki na pustą przestrzeń kartki.

Jeśli wpatrywałeś się wystarczająco długo, to po kilku sekundach zobaczysz taki sam okrąg, ale cały zielony.

Ciekawe, prawda?

Podsumowując, książka bardzo ciekawa, która otwiera oczy na całą złożoność procesu rysowania. Pozwala to diametralnie zmienić swój sposób postrzegania rysunku, jak i całej sztuki.

Przyznam szczerze, że po przerobieniu całej książki w dalszym ciągu nie rysuję realistycznie na tyle, na ile bym chciał. Jednakże kilka rysunków, które narysował w czasie tej pracy jest - według mnie - genialna i jestem strasznie dumny z tego, że to ja je sam bez niczyjej pomocy narysowałem. Daje to duży zastrzyk energii do dalszej pracy i ćwiczeń, gdyż jak sugeruje autorka należy codziennie stworzyć chociaż jeden rysunek.

Jeśli jesteś na bakier z rysowaniem, nie masz do tego żadnego talentu, ani przekonania, że jesteś w stanie i jest sens to zmieniać, to zanim zdecydujesz się na przeczytanie tej pozycji, polecam zaczerpnięte z niej ćwiczenie.

Poproś kogoś, aby przygotował dla Ciebie jakiś portret wykonany przez znanego artystę. Może to być czarno - biała reprodukcja. Ty będziesz rysował ten sam portret, kopiując mistrza, ale widząc oryginał do góry nogami. Chodzi oto, aby nie rysować portretu całej, danej postaci, ale po prostu poszczególne kreski składające się na całość.

Polecam spróbowanie wykonania takiego rysunku, a efekt może Cię przekonać, że jednak masz pewien talent do rysowania, tylko zabierałeś się do tego w nie właściwy sposób. Wtedy pozostaje tylko sięgnięcie do pozycji pani Edwards:).


--

Paweł Sygnowski Praktycznie wszystko o właściwym użytkowaniu Twojego mózgu



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wystawy współczesnych artystów w Polsce

Co zobaczymy w polskich galeriach



Autorem artykułu jest papaj


Każdy kto chodzi czasami na wystawy wie, że w Polskich galeriach bardzo rzadko można zobaczyć wystawy współczesnych artystów. Na szczęście ta sytuacja się zmienia i coraz więcej jest wystaw, o których jeszcze kilka lat temu mogliśmy tylko pomarzyć.

Do pewnego czasu żadna galeria obrazów nie próbowała ściągać do polskich znanych i cenionych artystów zachodnich, a także wystawiać polskich współczesnych twórców. Większość osób odpowiedzialnych za przygotowywanie wystaw była zdania, że w Polsce nie ma publiki gotowej zapłacić za oglądniecie takich eksponatów i dlatego w galeriach można było zobaczyć tylko obrazy z okresu do końca XIX wieku. Najbardziej nowoczesną sztuką były więc obrazy z okresu impresjonizmu.


Oprócz galerii nastawionych na zysk z biletów były jednak też takie, które swoim zadaniem uczyniły właśnie promowanie sztuki współczesnej. Galerie obrazów, które wybrały taki kierunek, przez długi czas borykały się z sporymi problemami finansowymi i musiały ciągle szukać sponsorów. W końcu udało im się jednak zdobyć swoją publikę i przekonać polaków, że warto chodzić na wystawy, na których prezentuje się sztukę współczesną. Dzięki takim galeriom zmieniło się podejście do sztuki współczesnej także tych dotychczas sceptycznie nastawionych galerii.


Oprócz sztuki współczesnej, galerie zaczęły się też interesować sztuką wykonywaną przez osoby niepełnosprawne. Obrazy malowane ręcznie zostały więc uzupełnione o takie malowane ustami i nogami. Doceniono sztukę tych osób, która powstawała dzięki zwalczeniu przeciwności losu i z dużo większym poświęceniem niż w przypadku zwykłych obrazów.


Coraz częściej w Polsce są wystawiane współczesne obrazy i to nie tylko polskich artystów. Często przyjeżdżają do nas też wystawy, które zdobyły ogromną popularność w innych krajach europy, a dotychczas omijały nasz kraj szerokim łukiem.




---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Malarstwo olejne

Autorem artykułu jest Poz  Pozycjonowanie

Malarstwo jest jedną z gałęzi sztuk plastycznych. Najpopularniejsze środki plastycznego wyrazu jakimi się posługuje to m.in. barwa, plama oraz linia. Obok malarstwa wyróżnia się jeszcze grafikę i rzeźbę.

          Malarstwo olejne to jedna z najpopularniejszych i  najczęściej uprawianych technik malarskich. Mimo, iż jest to kosztowna technika, nadal jest najczęściej wybierana przez twórców, ponieważ daje największe możliwości. Malarstwo olejne jest też jedną z najprostszych technik, umożliwiającą wielokrotny retusz i poprawki. Wystarczy zapoznać się z jego podstawami.

Malować można na różnego rodzaju materiałach m.in.: desce, tekturze lub materiałach zupełnie nietypowych. Najpopularniejszym materiałem nadal pozostaje płótno. Należy pamiętać o odpowiednim przygotowaniu podobrazia, ponieważ wpływa to na trwałość dzieła. Dziś można nabyć gotowe, zagruntowane podobrazia, jednak nadal wielu woli przygotowywać je samodzielnie. Równie ważny jest odpowiedni dobór płótna. Szybkie pękanie powłoki obrazu może być wynikiem nierównomiernego kurczenia się lub wydłużania, któremu ulega płótno o różnych niciach. Do pokrywania powierzchni pod malowidło służy zaprawa. Aby zabezpieczyć zaprawę przed wsiąkaniem w materiał, płótno należy pokryć klejem stolarskim. Na rynku dostępne są gotowe zaprawy odporne na czynniki zewnętrzne. Malarstwo olejne jest techniką w której używać można różnego rodzaju pędzli m.in.: z włosia miękkiego, z włosia sztywnego czy z włosia syntetycznego, ale nie tylko. Nakładać farbę olejną można również na inne sposoby m.in. za pomocą szpachelki czy prosto z tubki.

           Należy pamiętać aby po ukończeniu obrazu, zostawić go do całkowitego wyschnięcia, trwa to zwykle kilka miesięcy, a następnie pokryć werniksem. Zabezpiecza to obraz przed wpływem czynników atmosferycznych, stanowi powłokę ochronną.


---


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl


Wystawa w Białymstoku

29 kwietnia  w białostockim Ratuszu otwarta została wystawa prac Jerzego Ryszarda Zielińskiego.


"(...) "Powrót Jurry'ego" to realizowany w latach 2010-2011 projekt Galerii Zderzak, rozpisany na wystawy, publikacje, wykłady, dyskusje i spotkania. Jego celem jest przypomnienie twórczości tego znakomitego malarza - istotnej dla kultury późnego PRL, dla sztuki niezależnej lat 80, dla pejzażu intelektualnego Warszawy. 

Pytania, które Zderzak postawił sztuce Wróblewskiego, przygotowując jej głośny powrót w 1994 ("Andrzej Wróblewski nieznany") - o cenę wolności słowa, o znaczenie języka symbolicznego, o aktualność przesłania - dziś kierują się w stronę Jurry'ego. Come back Jurry'ego rozpoczął się w Krakowie jesienią ubiegłego roku - w 30 rocznicę tragicznej śmierci artysty. Podwójna wystawa - w Muzeum Narodowym i w Zderzaku - zgromadziła ok. 80 prac artysty i cieszyła się ogromnym powodzeniem."

Wystawa była czynna będzie do 26 czerwca.



Link do artykułu:
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110427/WYSTAWY/150477477

"Nie mamy czasu..."

Nie mamy czasu. Wiek XX się kończy. 
Nadchodzi, nie, pędzi na nas wiek 
następny. Czas na stworzenie takiego 
metajęzyka, który byłby wypadkową i 
liryzmu, i brutalności. Bo taki jest świat, 
w którym nas urodzono.
       Jurry


Ad. Wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie - video



środa, 13 lipca 2011

Reakcje mediów na wystawę "Powrót Jurry'ego"



Come back Jurry'ego rozpoczął się w Krakowie jesienią ubiegłego roku - w 30 rocznicę tragicznej śmierci artysty. Podwójna wystawa - w Muzeum Narodowym i w Zderzaku - zgromadziła ok. 80 prac artysty i cieszyła się ogromnym powodzeniem. 




„Rzeczpospolita”: „Najważniejszym wydarzeniem jesieni są dwie wystawy pod wspólnym tytułem «Powrót Jurry'ego »” (Monika Małkowska,18.10.2010). 

"Gazeta Wyborcza": "Dwie krakowskie wystawy stawiają pytanie: czy obrazy Jurry'ego 30 lat po jego śmierci potrafią przeciwstawiać się nowym formom zakłamania?" (Anna Arno, 21.10.2010).

"Polityka": "Powrót nieco zapomnianego, a tak interesującego artysty, to jedno z najciekawszych wydarzeń wystawienniczych tej jesieni" (Piotr Sarzyński, 23.10.2010).

"Tygodnik Powszechny": "Swoim ostatnim projektem krakowska Galeria Zderzak potwierdza swoją rolę w odkrywaniu, nazywaniu i katalogowaniu bardzo ważnego nurtu w powojennej sztuce polskiej, biegnącego od Andrzeja róblewskiego, poprzez Jerzego Ryszarda Zielińskiego, Gruppę aż do Sasnala.To wydarzenie: do historii najnowszej sztuki polskiej dopisany został właśnie kolejny akapit" (Agnieszka Sabor, 31.10.2010).

"Przekrój": "I zapewne o Jurrym Zielińskim, jednym z najciekawszych malarzy schyłku PRL, historia by zapomniała, gdyby nie pasja i wysiłek (...) Galerii Zderzak. Wielka wystawa, utrwalona znakomitym albumem, przywróciła polskiej sztuce tę nie byle jaką postać" (Tadeusz Nyczek, 16.11.2010).

"Miesiąc w Krakowie": "Obrazy Jurry'ego to evergreeny - nigdy się nie zestarzeją, będą zawsze aktualnym komentarzem do bieżącej sytuacji społeczno-politycznej Polski" (Marta Nobis-Panek, 1.10.2010).



Telewizja TVN nakręciła film dokumentalny o życiu i śmierci Jurry'ego emitowany 2 listopada 2010.

W grudniu krakowska prasa przyznała wystawie tytuł najciekawszego wydarzenia artystycznego roku 2010. 

W styczniu 2011 londyński magazyn o sztuce "Apollo" zapowiedział jako ważne wydarzenie wystawę Jurry'ego w Warszawie i określił sztukę artysty nazwą Cold War Pop (Nick Hodge, "Cold War Pop and the icy grip of Communism", "Apollo", styczeń 2011).

Obrazy Jurrego gościły też w Warszawie - miejscu, które go przyjęło, wyniosło - a potem zniszczyło. Druga odsłona "Powrotu Jurry'ego" ma znaczenie symboliczne: jego obrazy znów pojawiły się w Akademii, w której studiował i przeciw której się buntował.
Mogliśmy zobaczyć tam  około 50 prac wypożyczonych ze zbiorów muzealnych i prywatnych: najsławniejsze dzieła Jurry'ego - Ostatni romantyk, Jam (I am), Bez buntu, Ironia, Gorący, Albo-albo, Z honorem, Nie wypada - przywołujące kontekst polityczny tamtych lat: rok 1968, interwencję w Czechosłowacji, lata małej stabilizacji, działalność cenzury, ograniczoną suwerenność państwa. Wydarzeniem było pokazanie cyklu tzw. helsińskiego - ironicznych portretów polityków, którzy brali udział w KBWE w Helsinkach w roku 1975.

Sztuka Jurry'ego - połączenie malarstwa i poezji w pełnej wyrazu emblematycznej formie - może stać się odkryciem dla młodego pokolenia artystów, tak jak stała się inspiracją dla Gruppy w latach 80. i Twożywa w latach 2000.
Wszystkim wystawom towarzyszy 576-stronicowa książka "Jurry. Powrót artysty" - pierwsza monografia artysty, zawierająca bogaty materiał źródłowy i dokumentacyjny. Jurry'ego wspominają m.in. Aleksandra Krupska, Erazm Ciołek, Jan Dobkowski, Anda Rottenberg, Wojciech Krukowski, Wiesław Borowski, Tomasz Grygiel, członkowie rodziny Zielińskich i wiele innych osób.







środa, 6 lipca 2011

Wystawa pt. "Flagi" w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu.

Wystawę pt. "Flagi" można od piątku oglądać w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu. Wspólnym motywem, obecnym w kompozycji eksponowanych prac, jest przedstawienie flagi lub barw flagowych.

Jak zaznaczył wicedyrektor ds. artystycznych radomskiej "Elektrowni", Zbigniew Belowski, wystawę zrealizowano w związku ze zbliżająca się prezydencją Polski w Radzie Unii Europejskiej. 

"Flaga jest powszechnie rozpoznawalnym, skodyfikowanym znakiem, a także symbolem określonej wspólnoty, ważnym elementem budowy tożsamości, zarówno grupowej, jak i poszczególnych członków wspólnoty, ale także insygnium władzy, tej politycznej i tej symbolicznej - podkreślił Belowski. Według niego flaga sama w sobie jest dziełem sztuki, jest połączeniem pewnych barw, które ze sobą współgrają i są symboliczne. To - jego zdaniem - zbliża flagi do sztuki współczesnej. 



Wystawa zaczyna się przed siedzibą "Elektrowni", gdzie wyeksponowano dwie prace: Wincentego Dunikowskiego-Dunika oraz Marcina Berdyszaka. 

Na wystawie zobaczyć można także m.in. obraz "Uśmiech" autorstwa Jerzego "Jurrego" Zielińskiego, legendy warszawskiej sceny artystycznej lat 70. Obraz, wykpiwający rocznicę XXX-lecia PRL, przedstawia biało-czerwone usta zasznurowane trzema rzymskimi dziesiątkami, które jednocześnie są trzema literami "h" rosyjskiego alfabetu - artysta interpretował je jako: "cha, cha, cha". 

Na ekspozycji znalazły się także prace m.in. Jerzego Kaliny, Grzegorza Klamana, Pawła Susida, Tomasza Sikorskiego i Codemanipulatora.





Wystawa czynna będzie do 31 lipca.


" ...obronię się malarstwem"





"Nie przepraszam, że wchodzę - drzwi były otwarte. Dla ludzi jest przecież otwarte wszystko - sztuka stoi otworem od dawna. Nie wiem, dlaczego. Może dlatego szukam. No tak: szukam, eksperymentuję - bardzo modne słowa. Kocham sztukę. Nic to nie mówi? Trudno, tym lepiej. Ja się nie przeistaczam, nie wcielam, nie -, nie -, nie -... Jestem! A ten fakt może komuś przeszkadzać albo nie. Zaistniał. I dlatego maluję... Pomówiony, obronię się malarstwem."






"Chcemy (MY!) malować wszystko"





"Chcemy (MY!) malować wszystko" - pisał Jurry. - "Tylko przez szeroko otwarte oczy możemy postrzegać odcienie i paradoksy świata, na którym ludzkość stworzyła określoną cywilizację. Trzeba to wszystko widzieć, żeby wiedzieć, gdzie się znajdujemy. Formować język adekwatny do czasu, w którym żyjemy, możliwy do szybkiego przekazywania. Nie stać nas na to, by orzeczenie kamuflować w jakichś tam słodyczach - zemdliły już nas. [...] Nie mamy czasu. Wiek XX się kończy. Nadchodzi, nie, pędzi na nas wiek następny. Czas na stworzenie takiego metajęzyka, który byłby wypadkową i liryzmu, i brutalności. Bo taki jest świat, w którym nas urodzono."






wtorek, 29 marca 2011

JURRY „SKROMNE CZUWANIE”

Wystawie na Akademii towarzyszyć będzie nowe wydawnictwo Zderzaka:
JURRY „SKROMNE CZUWANIE”
Vademecum
Wydawca: Galeria Zderzak,
Miejsce i rok wydania: Kraków 2010 
format 14 x 10 cm
Objętość;  80 stron
Format 14 x 10 cm
Oprawa twarda
ISBN 978–83–87–279–65–3
Zawiera:
1. teksty historyków sztuki, literaturoznawców i artystów: Barbary Majewskiej, Andrzeja Szczerskiego, Romy Sendyki, Anny Olszewskiej, Marty Tarabuły, Wojciecha Szymańskiego, Jana Michalskiego, Jarosława Modzelewskiego, Ryszarda Woźniaka, Moniki Waraxy,
2. Portret wielokrotny – Jurry'ego wspominają m.in. Aleksandra Krupska, Erazm Ciołek, Jan Dobkowski, Anda Rottenberg, Wojciech Krukowski, Wiesław Borowski, Tomasz Grygiel, członkowie rodziny Zielińskich i wiele innych osób,
3. teksty Artysty, katalog obrazów, szkice i notatki, fotografie archiwalne, kalendarium życia i twórczości, bibliografię.
Książka wydana z okazji 25-lecia Galerii Zderzak

Gorąco polecam!

C.d. wystawa w Warszawskiej ASP

Otwarcie wystawy miało miejsce w piątek 25 marca 2011 o godzinie 18.00 w Salonie Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Wystawa jest czynna do 15 kwietnia 2011 w Salonie oraz w Auli Akademii.


Godziny otwarcia:


Salon Akademii: od poniedziałku do piątku w godzinach 12–18.
AULA: od poniedziałku do piątku w godzinach 10–16.
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Pałac Czapskich, Krakowskie Przedmieście 5.
-----
Więcej informacji m.in. na stronie internetowej Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.





Powrót legendy - Krakowski Serwis Informacyjny

Polecam artykuł zamieszczony na jednym z krakowskich portali:


Powrót legendy | Krakowski Serwis Informacyjny






http://www.wkrakowie.pl

Jak obecnie powstaje dzieło ...

Autorem artykułu jest Anna Kowalik


Zawód artysty nieodłącznie kojarzy się z ekspresją, indywidualizmem. Nie dziwi więc opinia, że ilu malarzy tyle technik malarstwa. Przez wieku zmieniały się warunki i dostępne możliwości, ale tradycyjne metody nadal cenione są w środowisku
Malarstwo sztalugowe, polega w skrócie na nakładaniu farb na podobrazie. W teorii sprawa wydaje się być prosta, jednak w praktyce, stworzenie oryginalnego, wartościowego dzieła okazuje się być nie lada wyzwaniem, któremu sprostać mogą jedynie nieliczni. Bez talentu i zapału artysty nawet najlepsze materiały, jakie oferuje najnowocześniejszy i najlepiej wyposażony sklep plastyczny, okażą się bezużyteczne.
Nie jest łatwo dołączyć do grona najwybitniejszych malarzy, często okazuje się, ze zostają oni docenieni dopiero po śmierci. Wówczas ich dzieła warte są fortunę, podczas gdy oni sami za życia cierpieli na niedostatki, borykali się z problemami szarej codzienności, a nierzadko również na własnej skórze odczuwali czym jest głód, choroba. Taki los dotyka wielu reprezentantów różnych dziedzin sztuki.
Praca artysty to nieustanna zabawa barwą, plamą, linią i światłem. W zależności od epoki zmieniały się i nieustannie zmieniają obowiązujące kanony sztuki. Wystarczy porównać dzieła żyjącego w XVII wiecznej Europie Rubensa i tworzącego zupełnie inny rodzaj sztuki Picassa. Ledwie rzut oka wystarczy by zauważyć jak różni się ich sposób postrzegania. Portret kobiety przedstawiony przez obydwu plastyków to dwa całkowicie odmienne punkty widzenia na ta sama kwestię.
Jedno jest pewne żadne farby malarskie, nawet najlepszej jakości nie zagwarantują sukcesu, jeżeli malarzowi brak talentu i chęci do pracy i wewnętrznego zapału.


---


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ "POWRÓT JURRY`EGO"

ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ "POWRÓT JURRYEGO", która odbywa się od 25.03.2011r. do 15.04.2011r. w siedzibie Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (ul.Krakowskie Przedmieście 5). 


piątek, 7 stycznia 2011

Neo Neo Neo

W 1965 roku wraz kolegą z pracowni Jana Cybisa, założył grupę Neo Neo Neo. Obaj malarze wyróżniali się spośród studentów Wydziału Malarstwa indywidualnym sposobem malowania. Ich obrazy są bardzo kolorowe, plamy barwne kładzione są płasko, plakatowo.  Malarstwo Jurrego inspirowane jest pop artem jak również secesyjną dekoracyjną formą. Jego twórczość była i jest nadal inspiracją dla wielu młodych twórców. 


Pierwsza wspólna wystawa Jurrego i Dobsona jako Neo Neo Neo, którą zorganizowali w Klubie Medyka przeszła do historii. Wydarzenie to odbyło się w atmosferze prowokacji i skandalu. Dwaj młodzi malarze, chcąc podkreślić swój indywidualizm, urządzają symboliczny pogrzeb dotychczasowych kierunków sztuki - przy suficie w Klubie Medyków wieszają symboliczną trumienkę z napisami: kubizm, abstrakcjonizm, dadaizm. Wystawę uświetnili znakomici goście: rektor ASP Marian Wnuk, profesor Jan Cybis, poeta Stanisław Grochowiak, oraz wielu pisarzy, poetów i malarzy słynnych w tamtych latach. Znany autor tekstów, aktor i piosenkarz kabaretowy - Jonasz Kofta - podjął się konferansjerki imprezy. Wystawa odbiła się szerokim echem i uczyniła malarzy znanymi postaciami w świecie sztuki.






Jerzy Zieliński wystawiał swoje pracy także za granicą, m.in. w 1969 roku w Sztokholmie. Równie często uczestniczy w ekspozycjach w kraju - na wystawach: Porównania 3 w Sopocie czy w"Sympozjum Wrocław '70".

Drogi Jurrego i Dobsona w latach 1970. rozchodzą się, grupa Neo Neo Neo przestaje istnieć. Artysta obraca się w kręgach cyganerii artystycznej. Można go spotkać w kawiarni "U Hopfera", gdzie często bywa z bliskim przyjacielem Edwardem Stachurą.










Jurry – Polska B


Jerzy Ryszard Jurry Zieliński (Kazimierzów 1 VI 1943 – Warszawa 5 III 1980)

Mówił o sobie Jurry – Polska B. Urodzony w podkieleckiej wsi niedaleko Paradyża, zginął w Warszawie, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, na pół roku przed podpisaniem Porozumień Sierpniowych. Miał 37 lat. Jego obrazy nazwano znakami drogowymi politycznej egzystencji w PRL.

Gdy w 1968 opuszczał warszawską Akademię z dyplomem w kieszeni, był u szczytu sławy. Miał za sobą głośny debiut: pierwsza wystawa Grupy NEO-NEO-NEO, którą na III roku studiów założył z Janem Dobkowskim – podobnie jak on sam zbuntowanym uczniem Jana Cybisa – miała siłę rewolucji. Nowy, inspirowany pop-artem styl – płaskie, biologiczne formy rysowane dekoracyjną linią – był wyrazem buntu i zachwytu jednocześnie.